niedziela, 6 grudnia 2015

My light

Gatunki: fluff, au!exopowers
Pairing: Baekyeol
a/n: taka Mikołajkowa niespodzianka, drabble z Baekyeolem ^^ i coś co mnie zasmuciło to to, że jest to pierwsze opowiadanie tutaj, w którym nie ma Minseoka ;-;
Dzisiaj krótko, aczkolwiek na święta postaram się wstawić Meet me at friday night (xiuchen), bo już naprawdę niewiele mi zostało do napisania ^^
+ dedykacja dla mojej bae, czyli czaanke ♡


Chanyeol, od kiedy pamiętał, uwielbiał bawić się ogniem, dlatego gdy Baekhyun do niego przychodził, nie dziwił się, że zawsze było tam co najmniej dziesięć zapalonych świeczek. Najczęściej miały one zapach truskawkowy, który unosił się w całym pokoju.
- Przestań – powiedział Baek, obserwując jak Chanyeol macza palce w płynnym i ciepłym wosku. – Debilu, nie po to tu przyszedłem, żeby patrzeć, jak się bawisz ogniem. Mieliśmy się uczyć, przypominam – ciągnął obrażonym tonem.
- No już, już – odpowiedział Chanyeol swoim głębokim głosem, siadając przy stole obok drugiego. – Więc czego chcesz się… - W połowie zdania przerwał mu głośny grzmot dochodzący z zewnątrz. Lampa zwisająca z sufitu, zamigotała parokrotnie i zgasła, pogrążając pokój w mroku. Parę małych świeczek dawało światło, jednak było ono za małe by oświetlić cały pokój. – Co to było? – zapytał Yeol, przysuwając swoje krzesło do Baekhyuna.
- Pewnie burza idzie, no to z nauki dzisiaj nici – westchnął, zamykając podręcznik i rzucając go gdzieś w kąt. – Radziłbym ci zamknąć wszystkie okna w mieszkaniu, bo zaraz będzie tu zimno – ostrzegł go Baekhyun, a już w następnej chwili od wypowiedzenia tych słów, zerwał się silny wiatr, który wpadł do ciepłego pokoju i zgasił palące się świeczki.
Chanyeol podkulił nogi pod brodę i objął je swoimi rękoma, zaczął drżeć, ale nie z zimna, jak myślał Baek, tylko ze strachu.
- Zimno się zrobiło, pójdę zamknąć okna – rzucił Baekhyun, wstając, jednak przed odejściem powstrzymała go dłoń zaciśnięta gorączkowo na jego nadgarstku.
- Proszę, nie idź – odezwał się Chanyeol płaczliwym tonem.
- Dobrze, zostanę – wyszeptał Baekhyun, siadając z powrotem na krześle. Zaraz jednak został przyciągnięty przez Yeola na swoje kolana. Nawet nie próbując się wywinąć, Baek dał się przytulać od tyłu gigantowi, czując jak tamten drży. – Co się stało Yeollie?
- Nie lubię ciemności.
Baekhyun, dotknięty jego szczerością, postanowił mu pomóc. Zastanawiając się chwilę nad wszystkimi za i przeciw, podjął decyzję i nie mówiąc nic, zaczął gromadzić energię z otaczającego go pomieszczenia.
- Wystarczyło powiedzieć – wyszeptał Baek, odwracając swoją głowę, by spojrzeć na drugiego i uśmiechnąć się do niego. Chanyeol patrzył jak zaczarowany, gdy Baekhyun, w nieznany mu sposób, zaczął emanować światłem. Nie było ono neonowe, tylko miało w sobie pewne ciepło, którego nie dało się określić w żaden sposób.
Znów rozległ się huk, a Yeol zacisnął swoje palce niebezpiecznie mocno na przedramionach Baeka.
- Spokojnie, jestem tutaj – powiedział cicho Baekhyun, gładząc drugiego po uspokajająco po dłoniach. Czuł, jak rozluźnia on swój uścisk, a po chwili zupełnie się odpręża. Spędzili tak prawie godzinę, siedząc wtuleni w siebie, dzięki temu wcale nie było im zimno. 
Wkrótce potem znowu zapaliło się światło i wszystko normalnie funkcjonowało. Z jednym wyjątkiem, Yeol nie wypuszczał Baeka ze swoich objęć.
- Dziękuję – wyszeptał Chanyeol do ucha Baekhyuna.
- Nie ma za co – odpowiedział, starając się wstać z jego kolan, jednak upadł na nie ponownie, tym razem twarzą do Yeola. – Już możesz mnie puścić.
- Kiedy nie chcę. – Wzmocnił tylko swój uścisk.
- Ale już jest przecież jasno.
- Baekhyunnie – wypowiedział z uśmiechem Yeol. – Ty jesteś moim światłem – mówiąc to, zaczął składać na policzku Baeka motyle pocałunki, sunąc wargami w stronę jego ust. – Pozwolisz? – zapytał, patrząc w jego oczy, w odpowiedzi otrzymał tylko krótkie skinienie głową. Nie czekając ani chwili dłużej, ucałował różowe wargi drugiego.


- Widzisz, mówiłem, że się uda – zachichotał Jongdae, obserwując dwie postacie w oknie zza krzaków. – Jednak jestem geniuszem.
- Nie wierzę, że dałem się w to wciągnąć – odpowiedział Sehun znudzonym głosem.
- Oj tam, nie narzekaj, już dawno można było stwierdzić, że oni coś do siebie mają, wystarczyła tylko akcja taka jak dzisiaj – mówił zadowolony z siebie Jongdae. – Lepiej się zwijajmy, bo oni zaraz mogą się na siebie rzucić. – Gdy tylko wstał, zaczął się przeciągać na wszystkie strony, niewygodna pozycja, w jakiej używał swojej mocy, dała mu się we znaki.
- Dobra – zgodził się Sehun i zgodnie poszedł za pomysłodawcą dowcipu, który się udał. 

1 komentarz:

Panda pisze...

To jest takie słodkie, że aż zaczęłam ociekać cukrem, ale nic mnie to nie obchodzi, bo kocham takie słodziachne historie. ;w; Zdobyłaś moje serduszko po raz kolejny i ja naprawdę nie wiem, co zrobię, kiedy napiszesz tego drugiego. Chyba umrę od przesłodzenia i feelsów jednocześnie, bo oni są tacy idealni razem i to jak piszesz jest po prostu jednym wielkim dnsiajshaksndshak. TTTTTT
Dziękuję za dedykację i dziękuję, że w ogóle coś takiego napisałaś, kocham cię, unnie, bądź ze mną zawsze. ♡ TTTTTTTT

Prześlij komentarz