Pairing: main! Xiuchen
Gatunki: fluff, obyczaj, crack, romans
A/U: Hej pyśki! Dzisiaj przychodzę do was z tłumaczeniem ff, które skradło moje serce... Jest po prostu cudowne w swojej prostocie. Mam nadzieję, że wam też się spodoba tak bardzo jak mi C: I dziękuję Yume za betowanie, bo bez niej to ten tekst byłby kompletnie bez sensu...
Minseok nienawidził brać
nocnej zmiany w IHOP*. Czemu? Więc po pierwsze był kurewsko zmęczony. Po drugie
był kurewsko samotny. A po trzecie ludzie, który przychodzili zjeść gofry o tej
bezbożnej godzinie, trochę go przerażali.
„Kto normalny je w ogóle
gofry tak wcześnie o poranku?” zastanawiał się Minseok.
Jedynymi przychodzącymi
osobami, które mu nie przeszkadzały, byli turyści oraz kobiety i mężczyźni w
średnim wieku, potykający się o wszystko w swoich przydługich szlafrokach,
ciągle jeszcze w półśnie (nawet okazali się być dość przyjaznymi ludźmi,
zauważył Minseok). Byli jak
połamane kości, na które trzeba zwracać szczególną uwagę.
Jednak dzisiejsza noc
przebiegała wolno. Tak wolno, że dwóch jego współpracowników zapadło w sen,
pozostawiając Minseoka samego w prowadzeniu restauracji. Luhan, Chińczyk
rozwalony na stoisku drugim, stracił kontakt ze światem około godziny temu.
Obecnie głośno chrapał, dławiąc się i mamrocząc niespójne frazy
koreańsko-mandaryńskie z podręcznikiem od fizyki położonym na ramieniu jako
prowizoryczny koc. Podczas snu był dość głośny (dobrze, że w IHOP teraz nikogo
nie było) i co każdą minutę albo dwie przechodziły go gwałtowne skurcze
nogi.
Natomiast Baekhyun zasnął
gdzieś w kuchni. Jego Minseok nigdy nie próbował budzić, ponieważ miał dość
niespokojny sen i był typem wojownika. To coś podobnego do lunatykowania, ale
zamiast przechadzać się w środku nocy, potrafił uderzyć każdego w zasięgu
swojej ręki, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Baek uważał, że jest z nim wszystko
w porządku, ale według Minseoka powinien się z tym wybrać do lekarza.
Minseok ich zostawił.
Trochę się o nich troszczył (o Baekhyuna mniej, ponieważ był dupkiem), obydwoje
byli studentami i wiedział jak się czują. Sam też był na studiach, ale z
nich zrezygnował, to dłuższa opowieść, jednak głównym powodem było to, że nie
mógł ich opłacić. Więc teraz praca w IHOP była jego priorytetem.
Minseok odsunął od siebie
niepotrzebne myśli, kiedy frontowe drzwi nagle otworzyły się, ukazując
mężczyznę niewiele wyższego od niego z kaskiem motocyklowym w jednej dłoni.
Chłopak miał dość ostre rysy i dziwną aurę wokół siebie, która dawała
Minseokowi złe przeczucie. Prawie zawołał Luhana, żeby zajął się klientem, ale
jakże pomocny Chińczyk był w głębokim śnie, ssąc palce i gulgocząc. Jeśli
Minseok miał umrzeć w trakcie serwowania dań dziwnym klientom, jego ostatnim
życzeniem było, żeby Luhan w końcu oddał mu jego kopię Titanica i go z nią
pochował, ponieważ był to jego ulubiony film na świecie i może Minseok
miał crusha na Leonadro DiCaprio. Ale tak szczerze, to kto nie miał?
- Dzień dobry, witamy w
IHOP – powiedział Minseok do swojego potencjalnego mordercy,
z najlepszym uśmiechem jaki tylko mógł z siebie wykrzesać. – Tędy pro…
- Wow, ale jesteś uroczy –
niespodziewanie przerwał mu chłopak.
Minseok skołowany
pochlebstwem, zamrugał kilka razy, patrząc na menu, które starał się podnieść.
Odwrócił się, żeby spojrzeć na chłopaka, którego wzrok był skierowany dokładnie
w jego stronę. Wyraźnie go oceniał (co zauważył zdziwiony Minseok), a na jego
kocich ustach malował się mały uśmiech.
- Wiedziałem – szepnął
Minseok bardziej do siebie. – Jesteś naćpany. LUHAN, JA…
- Wcale nie jestem na
dragach! – warknął koci chłopak, jak Minseok zdążył go nazwać. – Sprawdź mnie.
- Rozepnij swoją kurtkę.
- Sam to zrób.
- Dobra, zrobię to! –
odpowiedział bez większych przemyśleń. Wkrótce rozsuwał suwak od płaszcza
kociego chłopaka. Szarpnął, odsłaniając cienki, czarny podkoszulek, który
Minseoka nie bardzo obchodził w tej chwili. Zaczął grzebać w wewnętrznej
stronie kieszeni. Pod koniec jego przeszukiwań wszystko co znalazł to klucze,
przypadkowe dokumenty i portfel, który po otwarciu ukazywał nazwisko chłopaka,
Kim Jongdae, oraz kilka kart kredytowych.
- Jeśli jesteś taki
chętny, mogę ci również pozwolić na przeszukanie moich spodni, mały detektywie.
Słysząc to, Minseok
zaczerwienił się głębokim odcieniem czerwieni i w końcu zrozumiał, co
robił. Rzucił szybkie spojrzenie nieubranemu Jongdae, odchrząknął
niezdarnie, gdy zaczął z powrotem zapinać jego kurtkę. Minseok zerknął na twarz
drugiego i przywitał go jego bezczelny uśmiech, który zapewne miał na ustach od
momentu, kiedy zaczął rozpinać jego płaszcz.
- Pokażę ci, uch, twój
stolik, tak… - wymamrotał Minseok, jąkając się. Zaprowadził ciągle uśmiechającego
się klienta do stoiska.
~☆~
- Prawie zgwałciłeś
tego gościa – powiedział Luhan, śmiejąc się tak głośno, że Minseok miał
wrażenie, że zaraz będzie musiał dzwonić po ambulans.
- Wcale nie! –
zaprotestował Minseok, gwałtownie wycierając stoliki.
Słońce zaczynało już
wschodzić i ich zmiana dobiegała końca.
- Więc to zrobiłeś, o mój Boże, zawsze jesteś
taki oczywisty. I co się stało potem? – zapytał Luhan.
- No cóż, dał mi napiwek –
zaczął Minseok, próbując przypomnieć sobie co się wydarzyło. – I napisał mi
swój numer na kartce. – Jakby na potwierdzenie swoich słów, zaczął grzebać w
swojej kieszeni, żeby wyciągnąć świtek papieru. „Zaakceptuję twoje nieme
przeprosiny, ale z nieograniczonym serwisem od ciebie i tylko ciebie w tym
IHOP.” Brzmiał napis na
odwrocie.
- Szkoda, że mnie przy tym
nie było, chciałbym to zobaczyć – powiedział Luhan, ciągle krztusząc się ze
śmiechu i wycierając łzy z kącików oczu.
- Przecież byłeś, debilu – warknął
Minseok. – Po prostu spałeś.
- Och, masz rację –
odpowiedział obojętnie.
Minseok
westchnął. Ludzie, który
przychodzili zjeść gofry o tej bezbożnej godzinie, trochę go przerażali, ale
możliwe, że znalazł w nich też coś ciekawego. Tylko troszkę.
*IHOP (ang. międzynarodowa firma naleśników) - jak sama nazwa wskazuje, jest to sieć restauracji, które specjalizują się w podawaniu śniadań, jak również w obiadach i kolacjach (tylko na mniejszą strefę). Podają głównie naleśniki, omlety i francuskie tosty.
5 komentarzy:
Od pierwszych słów pokochałam to opowiadanie! Nie dość, że jest to o Xiuchenie to jeszcze jest takie mega słodkie. Nie spodziewałam się, że Xiumin to taki mały zboczeniec, który rozbiera swoich klientów. Postać Chena jest świetnie wykreowana. Chłopak-kot! Już nie mogę się doczekać ich kolejnego spotkania. Xiu ma fajnych kolegów. Teksty Luahana powalają! :D
Świetne tłumaczenie.
Pozdrawiam! :D
Czytałam Breakfast po angielsku i kiedy zobaczyłam na AFF że autorka pozwoliła na polskie tłumaczenie, byłam po prostu w niebie <3 to jedna z moich ulubionych ff, dziękuję, że zdecydowałaś się to przetłumaczyć :)
Aaaa. O mamusiu. Ledwo się poznali a Chen juz taki cwaniaczek. Heheh
Nie mogę się doczekać co będzie dalej ♡♡♡♡
Zapowiada się ciekawie ;3
Chen tutaj wymiata! xD
Czekam na dalsze tłumaczenie ^^
KUŹWA
Prześlij komentarz