czwartek, 16 lipca 2015

Breakfast [5/18]

!Autorka!
a/n: nie, nie porzuciłam tłumaczenia tego opowiadania, mimo iż pewnie większość z was tak uważa. Wiem, że rozdziały pojawiają się rzadko, ale cóż, dowaliłam sobie wszystkimi fanfikami, które piszę/tłumaczę. Więc no, przepraszam, że trochę zaniedbuję tę serię.


- Więc pozwól mi postawić sprawę jasno – zaczął Luhan. – Cały czas byłeś wielkim, zrzędliwym wrzodem na dupie, niczym zeszczane dziecko, zniszczyłeś swoją randkę, a potem kubek? A teraz dajesz temu chłopakowi darmowe śniadanie. 
- Okay, po pierwsze, nie byłem z nim na randce – wyjaśnił Minseok. – Ale reszta się zgadza.
Luhan zagwizdał ze zdumienia i kontynuował wycieranie stołu. – Wow, twoje życie miłosne ssie – stwierdził beznamiętnie.
- Życie miłosne? Jakie życie miłosne? Ja nikogo nie kocham! Nigdy w nikim się nie zakochałem od kiedy skończyłem pięć lat – powiedział histerycznie Minseok.
Luhan podniósł swoje brwi, a Baekhyun, który podsłuchiwał przez cały czas, wystawił swoją głowę zza drzwi kuchni i także podniósł swoje brwi do góry.
- No co? Przestańcie tak na mnie patrzeć.
- We wszystkim jesteś taki oczywisty – powiedział Luhan, przewracając oczami. – Nawet przy swoich własnych emocjach.
Minseok spiorunował swojego chińskiego przyjaciela spojrzeniem, po czym wszyscy wrócili do pracy. Gdy rudowłosy kelner czyścił bar śniadaniowy, rozmyślał długo i intensywnie o tym, co powiedział Luhan.
- Nie kocham Jongdae – wyszeptał cierpko Minseok. Dość schlebiało mu zachowanie i słowa Jongdae podczas ich małego kawiarniano-obiadowego czegoś, jednak nieszczególnie się z tego cieszył. Sprawiało to, że czuł się słaby przez jakiś okropny, niezrozumiały powód i Minseok chciał to powstrzymać. Chociaż ciągle był trochę przezorny względem Jongdae, niski kelner wiedział, że musi z tym przestać i  może nawet trochę otworzy się względem drugiego. Kto wie, być może Jongdae wcale nie był taki zły.
Jednak ta myśl szybko się rozpłynęła, kiedy Minseok usłyszał przytłumiony pisk zatrzymującego się motocyklu. Chłopak wzdrygnął się, kiedy frontowe drzwi zaczęły się otwierać, gorączkowo rozglądał się za miejscem do ukrycia. Ostatecznie po prostu zanurkował za bar śniadaniowy i przeklął delikatnie pod nosem.
Po wszystkim, co wydarzyło się tamtego dnia, Minseok myślał, że przyzwyczaił się do kruczoczarnego chłopaka, jednak jego umysł wydawał się przestawić i zmienił swój tor myślenia.
- Hej Minseok! – krzyknął Luhan z przodu pustej jadalni, przywracając wspomnianego chłopaka do rzeczywistości. – Twój chłopak jest tutaj!
Minseok zachłysnął się powietrzem, krew napłynęła mu do twarzy, gdy wynurzył się zza baru. – On nie jest moim – moim – gula w gardle chłopaka nie pozwalała mu dokończyć jego odwetu, co spowodowało, że Luhan wybuchnął nieznośnym śmiechem.
Jongdae również zaczął chichotać, zdejmując swój kask motocyklowy i obserwując scenę rozgrywającą się przed nim.
Minseok wściekł się i przeskoczył przez bar śniadaniowy, rzucając się na Chińskiego kelnera. – Luhan, jestem, kurwa, zmęczony twoim debilizmem – syknął, kiedy wyszarpywał kask Jongdae z jego uchwytu, waląc nim Luhana prosto w brzuch. Gdy blondyn zaczął przewracać się na bok, Minseok chwycił menu i trzepnął chłopaka prosto w twarz, wysyłając go do jego śmiertelnego upadku w innym kierunku.
Luhan leżał bez życia na podłodze, a Minseok wsadził sobie menu pod ramię. – Tędy proszę – powiedział sympatycznie, wprowadzając kruczoczarnego klienta do stolika.
Ciągle trochę wstrząśnięty, ale bardzo rozbawiony, Jongdae zatrzymał się i zapytał. – Czy zamiast tego mogę usiąść przy barze?
- Oh… Pewnie – zgodził się Minseok z wahaniem. Jongdae musiał zauważyć, że jego stanowisko zwykle było przy barze śniadaniowym. „O radości” kelner warknął do siebie w myślach. Będzie musiał na niego patrzeć znacznie więcej, niż miał na to dzisiaj ochotę.
Kiedy klient był już usadowiony i zostało mu wręczone menu, Minseok nie wiedząc, co robić, zaczął czyścić już czyste szklanki z drugiej strony baru, gdy Jongdae zastanawiał się, co wybrać.
Po minucie Baekhyun wysunął swoją głowę z wnętrza kuchni i rozejrzał się dookoła. - Gdzie jest Luhan? Potrzebuję go na sekundkę.
- Minseok go zabił – stwierdził Jongdae, nie odrywając wzroku od menu.
- Oh, spoko – odpowiedział Baekhyun. - Powiedz mi, kiedy Szatan zdecyduje się wysłać go z powrotem z piekła.
- Zrobi to – powiedział Minseok.
Po chwilach wypełnionych dźwiękiem Minseoka myjącego wszystko ponownie, Jongdae wreszcie zamówił, a Luhan wrócił ze świata martwych.
- Minseok, to bolało – zajęczał Luhan, siadając niedbale obok Jongdae i oddając motocykliście jego kask.
- Może powinieneś przestać być fiutem – powiedział wyraźnie Minseok.
- Ciągnie swój do swego.
- Hej Luhan – zawołał Baekhyun, przerywając kłótnie chłopaków i podając Jongdae jego posiłek. – Możesz tu podejść na minutę? Potrzebuję twojej pomocy przy maszynie.
- Pieprzony idiota – westchnął Luhan. – Znowu ją zepsułeś?
- Może. Jeszcze tego nie wiem. Ty mi powiedz.
Gdy para ostatecznie wyszła, Luhan narzekając jak starzec, zostawili Minseoka i Jongdae samych w niezręcznej ciszy. Żeby się czymś zająć, rudowłosy kelner wziął przypadkową szklankę i zaczął ją szorować.
- Ile razy masz zamiar wszystko umyć? – zapytał Jongdae, śmiejąc się cicho.
Minseok poczerwieniał i ostrożnie odłożył szklankę, odchrząkując z zakłopotaniem. – Ja nie…
- Jasne. – Uśmiechnął się Jongdae, przerywając słabą wymówkę Minseoka, zanim w ogóle zdążył się nad nią zastanowić.
Jongdae podtrzymywał swoją głowę na rękach, gdy pogodnie przyglądał się Minseokowi, jakby to była najbardziej naturalna, nie mówiąc już normalna, rzecz na świecie. Rudowłosy chłopak przez to zesztywniał i przygryzł swoją dolną wargę, po czym zdecydował się ponownie umyć cały bar śniadaniowy. 
Jongdae uśmiechnął się do swojej kawy i upił łyk. – Minseok, ten blat jest tak samo nieskazitelny jak dwie minuty temu, kiedy go umyłeś – stwierdził.
Minseok zamarł, po czym powiedział zirytowany. – Co innego mam robić? Patrzeć jak jesz?
- Mógłbyś zacząć konwersację, jak rozsądny człowiek – zasugerował Jongdae z uśmiechem błąkającym się na jego wąskich, podobnych do kocich ustach.
Minseok zmarszczył brwi. – Nie mam niczego do powiedzenia.
- Cóż, ja mam.
Kelner podniósł brew i skrzyżował swoje ręce. – Co?
- Zastanawiałem się – zaczął ostrożnie Jongdae – czy być chciał iść pojeździć ze mną na rolkach w ten weekend.
- Pojeździć na rolkach? – zapytał Minseok szczerze zdumiony.
- Tak, znam fajne miejsce – wyjaśnił kruczoczarny klient z podnieceniem. – Pewni moi koledzy mi je pokazali kilka tygodni temu i pomyślałem, że może, no wiesz, moglibyśmy pójść.
Kelner myślał przez chwilę, ważąc wszystkie za i przeciw, przed udaniem odpowiedzi drugiemu. Ciągle był pełen obaw w kierunku Jongdae przez to, że był nieznajomym i bezpośrednio po tym wszystkim przez co przeszli, ale po wymienieniu wszystkich rzeczy, które prawdopodobnie mogły pójść źle, Minseok stwierdził, ze będzie w porządku. Poza tym tamtego dnia zachował się jak dupek w stosunku do Jongdae i możliwe, że będzie mógł mu to wynagrodzić.
- Dobra – powiedział obojętnie Minseok, a Jongdae wybuchł dzikim śmiechem.
- Świetnie! – wykrzyknął klient, kończąc ostatni kawałek swojego śniadania. – Przyjdę po ciebie o osiemnastej w tę sobotę! – Podał swoją dłoń kelnerowi, żeby ten zapisał na niej swój adres.
Minseok przewrócił oczami i wyciągnął długopis ze swojej kieszeni, zapisując numer swojego apartamentu na ręce Jongdae. Motocyklista podziękował drugiemu, zanim założył swój kask na głowę i odszedł w kierunku frontowych drzwi.
 - Tylko dlatego, że to śniadanie było darmowe, nie znaczy, że nie musisz mi zostawić napiwku – krzyknął gderliwie.
Jongdae machnął lekceważąco ręką, zanim odkrzyknął do drugiego. – Zapłaciłem za kubek, który wczoraj zbiłeś. Nic ci nie jestem winien!
Minseok skrzywił się, jak Jongdae opuścił jadłodajnię i odjechał na swoim motorze.
Luhan i Baekhyun wynurzyli się z kuchni, uśmiechając się porozumiewawczo do kelnera.
- Ktoś tu idzie na randkę – zagruchał Baekhyun.
- Jak zakochany homoseksualista – dodał Luhan z wielkim, sarkastycznym uwielbieniem.
Minseok warknął, trzepiąc Luhana mokrym ręcznikiem w szyję i rzucając talerzem, którego używał Jongdae, w twarz Baekhyuna.

~☆~

Weekend w końcu nadszedł, Minseok siedział w swoim apartamencie, czekając, żeby zegar wybił szóstą. Chłopak bez powodu był gotowy od ponad godziny i zaczął grać w jakąś głupią wyścigową grę na swoim telefonie.
Gdy Minseok miał przejechać przez most,  otrzymał wiadomość, która zakryła połowę jego wyświetlacza, co spowodowało, że jego auto wjechało prosto do oceanu.
- Kurwa – szepnął chłopak, zamykając aplikację z wielkim żalem.
Assdae: Już idę cię odebrać :)
Minseok parsknął śmiechem, zapomniał, że zmienił imię Jongdae na to przezwisko.
Minseok: Ok.
Minseok podniósł swój leniwy tyłek z kanapy i poprawił swoje włosy po raz któryś tego dnia. Naprawdę nie wiedział, czemu aż tak bardzo mu na tym zależało, gdyż oczywiście nie powinien się przejmować tym, co Jongdae o nim pomyśli. Minseok oderwał się od swojego lustra, by następnie bawić się bezmyślnie na swojej kanapie, dopóki nie usłyszał pukania do drzwi.  Podskoczył nerwowo i nagle przeszedł w tryb paniki, jak to miał w zwyczaju.
- Hej Minseok – zawołał Jongdae z zewnątrz po chwili. – Wiem, że jesteś całkiem stary, ale mógłbyś chociażby spróbować otwierać drzwi szybciej.
Na to rudowłosy chłopak otworzył swoje drzwi i skrzywił się mocno.
- Wreszcie! – krzyknął Jongdae. – Gotowy?
- Chyba.
- Dobrze.
Jongdae poprowadził Minseok do swojego motoru wepchnął zdezorientowanemu chłopakowi kask w ręce.
Minseok zupełnie zapomniał zastanowić się nad tym, że Jongdae miał motor, a nie samochód. Twarz chłopaka nagle nabrała niezwykle czerwonego koloru przez fakt, że będzie musiał dotykać drugiego na motocyklu. Czy był gotowy na to, żeby być tak blisko Jongdae? Nie ma mowy .
- Przestać się gapić na kask i go załóż – powiedział Jongdae, przewieszając swoje nogi wokół swojego pojazdu.
- Dlaczego, do cholery, nie posiadasz samochodu? – zapytał bardziej siebie Minseok. Przełknął głośno ślinę i wcisnął na głowę kask.
 - Ty też nie masz auta – odpowiedział Jongdae i zsunął swój własny kask.
- Touché.*
- Mój tata mi to dał jako prezent urodzinowy – wytłumaczył Jongdae. – Ponieważ motocykle są zwykle tańsze od samochodów.
Minseok pokiwał głową ze zrozumieniem i wkrótce ostrożnie zbliżył się do pojazdu. „Kurwa, będzie niewygodnie wspiąć się. Jestem za niski.” Pomyślał Minseok, zagryzając wagę z nerwowego nawyku.
- Przestań być starcem i wsiadaj – zaśmiał się Jongdae. Przychylił motor, żeby dać Minseokowi lepszy dostęp do tylnego siedzenia.
„Dlaczego tylne miejsce jest tak blisko przedniego?” zapłakał mentalnie. Przechodził właśnie przez poważny kryzys. Uważnie zahaczył nogę z boku motocykla, chwytając się tyłu koszuli Jongdae niemal instynktownie, kiedy prawie spadł, ustabilizował się na tylnym siedzeniu. Jego nogi zwisały nisko przy ziemi, gdy chwycił nimi obie strony motoru.
- Wiesz, że będziesz musiał się mnie trzymać, chyba że chcesz odfrunąć – powiedział Jongdae. Minseok mógł niemal poczuć, że chłopak uśmiecha się przez swój kask, ściągnął zdenerwowany razem swoje usta.
Wreszcie Minseok owinął lekko swojego ręce wokół drugiego i przełknął ślinę. – Tak dobrze?
- Nie – zachichotał Jongdae. Następnie szarpnął Minseoka do przodu, zmuszając nerwowego chłopaka do przybliżenia się do jego pleców i zamocowania ramion Minseoka wokół swojego torsu. – Tak jest dobrze. 
Czerwony sygnał zapalił się w umyśle Minseoka, ale zanim zdążył wykłócić się, Jongdae ustawił swój motocykl na wysokie obroty i szarpnęło nimi do przodu.
Rudowłosy chłopak krzyknął głośno i rozpaczliwie przylgnął do drugiego, kiedy zrobili kilka ostrych skrętów na ulicach i autostradzie.
Minseok czuł się, jakby zaraz miał umrzeć. Albo Jongdae celowo sprawiał, że ta wycieczka była niebezpieczna, albo był po prostu okropnym kierowcą. Jednak chłopak zadowolił się, kiedy motocyklista wykonał szaleńczy, zagrażający życiu zjazd z autostrady, unikając pięciu samochodów po dwóch różnych pasach.
Niedługo potem, gdy ich dzika przejażdżka dobiegła końca, Minseok szybko oderwał się od Jongdae, schodząc z motoru i zdejmując kask, by mógł prawidłowo oddychać.
- Jasna cholera, Jongdae – wysapał Minseok. – Czemu ty jeszcze nie zostałeś aresztowany?
 Wspomniany chłopak zsunął swój kask i zmierzwił swoje włosy, śmiejąc się z pytania drugiego. Trącił nóżkę i zszedł z motocykla.
- No weź, nie było aż tak źle – zachichotał Jongdae, uśmiechając się tym głupim kocim-uśmieszkiem, w który Minseok miał bardzo wielką ochotę przywalić.
- Było bardzo źle – odpowiedział. – Prawie umarłem.
- Muszę przyznać, że masz bardzo ciasny uchwyt – chrząknął Jongdae, trąc swój bok. – Nie dziwne, że stłukłeś tę szklankę tak łatwo.
Minseok naburmuszył się trochę, po czym znowu się uspokoił. Wtedy para weszła na tor i wypożyczyli jakieś rolki.
- Mam nadzieję, że nie jesteś taką katastrofą na rolkach, jak na motorze – westchnął Minseok, kiedy wiązał swoje buty.
Jongdae się zaśmiał. – Oh, właściwie nie wiem jak się jeździ na rolkach.

*dosłownie "dotkliwie"

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

kocham i to bardzo mocno, ale Ty to już wiesz! Xiumin jest taki nieporadny w towarzystwie Jongdae, jednak w jego wykonaniu to jest mega słodkie. nic dziwnego, że Jongdae się nim zauroczył i zabiera go na nieoficjalne randki. i szkoda mi Luhana. biedaczek nieźle oberwał od Minseoka. auć!
pozdrawiam! :D

ja pisze...

Zawsze czekam na to opowiadanie z ciekawością :D
Spodobał mi się jego język, a Ty tłumaczysz tak, że nie widać nawet, że ten tekst nie jest w języku oryginalnym.
Fighting!

http://cnbluestory.blogspot.com/

Prześlij komentarz