!Autorka!
a/n: nie, nie porzuciłam tłumaczenia tego opowiadania, mimo iż pewnie większość z was tak uważa. Wiem, że rozdziały pojawiają się rzadko, ale cóż, dowaliłam sobie wszystkimi fanfikami, które piszę/tłumaczę. Więc no, przepraszam, że trochę zaniedbuję tę serię.
- Więc pozwól
mi postawić sprawę jasno – zaczął Luhan. – Cały czas byłeś wielkim, zrzędliwym
wrzodem na dupie, niczym zeszczane dziecko, zniszczyłeś swoją randkę, a potem
kubek? A teraz dajesz temu chłopakowi darmowe śniadanie.
- Okay, po
pierwsze, nie byłem z nim na randce – wyjaśnił Minseok. – Ale reszta się
zgadza.
Luhan zagwizdał
ze zdumienia i kontynuował wycieranie stołu. – Wow, twoje życie miłosne ssie –
stwierdził beznamiętnie.
- Życie
miłosne? Jakie życie miłosne? Ja nikogo nie kocham! Nigdy w nikim się nie
zakochałem od kiedy skończyłem pięć lat – powiedział histerycznie Minseok.
Luhan podniósł
swoje brwi, a Baekhyun, który podsłuchiwał przez cały czas, wystawił swoją
głowę zza drzwi kuchni i także podniósł swoje brwi do góry.
- No co?
Przestańcie tak na mnie patrzeć.
- We wszystkim
jesteś taki oczywisty – powiedział Luhan, przewracając oczami. – Nawet przy
swoich własnych emocjach.
Minseok
spiorunował swojego chińskiego przyjaciela spojrzeniem, po czym wszyscy wrócili
do pracy. Gdy rudowłosy kelner czyścił bar śniadaniowy, rozmyślał długo i
intensywnie o tym, co powiedział Luhan.
- Nie kocham
Jongdae – wyszeptał cierpko Minseok. Dość schlebiało mu zachowanie i słowa
Jongdae podczas ich małego kawiarniano-obiadowego czegoś, jednak nieszczególnie
się z tego cieszył. Sprawiało to, że czuł się słaby przez jakiś okropny,
niezrozumiały powód i Minseok chciał to powstrzymać. Chociaż ciągle był trochę
przezorny względem Jongdae, niski kelner wiedział, że musi z tym przestać
i może nawet trochę otworzy się względem drugiego. Kto wie, być może
Jongdae wcale nie był taki zły.
Jednak ta myśl
szybko się rozpłynęła, kiedy Minseok usłyszał przytłumiony pisk zatrzymującego
się motocyklu. Chłopak wzdrygnął się, kiedy frontowe drzwi zaczęły się otwierać,
gorączkowo rozglądał się za miejscem do ukrycia. Ostatecznie po prostu
zanurkował za bar śniadaniowy i przeklął delikatnie pod nosem.
Po wszystkim,
co wydarzyło się tamtego dnia, Minseok myślał, że przyzwyczaił się do
kruczoczarnego chłopaka, jednak jego umysł wydawał się przestawić i zmienił
swój tor myślenia.
- Hej Minseok!
– krzyknął Luhan z przodu pustej jadalni, przywracając wspomnianego chłopaka do
rzeczywistości. – Twój chłopak jest tutaj!
Minseok
zachłysnął się powietrzem, krew napłynęła mu do twarzy, gdy wynurzył się zza
baru. – On nie jest moim – moim – gula w gardle chłopaka nie pozwalała mu
dokończyć jego odwetu, co spowodowało, że Luhan wybuchnął nieznośnym śmiechem.
Jongdae również
zaczął chichotać, zdejmując swój kask motocyklowy i obserwując scenę rozgrywającą
się przed nim.
Minseok wściekł
się i przeskoczył przez bar śniadaniowy, rzucając się na Chińskiego kelnera. –
Luhan, jestem, kurwa, zmęczony twoim debilizmem – syknął, kiedy wyszarpywał kask
Jongdae z jego uchwytu, waląc nim Luhana prosto w brzuch. Gdy blondyn zaczął
przewracać się na bok, Minseok chwycił menu i trzepnął chłopaka prosto w twarz,
wysyłając go do jego śmiertelnego upadku w innym kierunku.
Luhan leżał bez
życia na podłodze, a Minseok wsadził sobie menu pod ramię. – Tędy proszę –
powiedział sympatycznie, wprowadzając kruczoczarnego klienta do stolika.
Ciągle trochę
wstrząśnięty, ale bardzo rozbawiony, Jongdae zatrzymał się i zapytał. – Czy zamiast
tego mogę usiąść przy barze?
- Oh… Pewnie – zgodził
się Minseok z wahaniem. Jongdae musiał zauważyć, że jego stanowisko zwykle było
przy barze śniadaniowym. „O radości” kelner warknął do siebie w myślach. Będzie
musiał na niego patrzeć znacznie więcej, niż miał na to dzisiaj ochotę.
Kiedy klient
był już usadowiony i zostało mu wręczone menu, Minseok nie wiedząc, co robić,
zaczął czyścić już czyste szklanki z drugiej strony baru, gdy Jongdae
zastanawiał się, co wybrać.
Po minucie Baekhyun
wysunął swoją głowę z wnętrza kuchni i rozejrzał się dookoła. - Gdzie jest Luhan?
Potrzebuję go na sekundkę.
- Minseok go
zabił – stwierdził Jongdae, nie odrywając wzroku od menu.
- Oh, spoko –
odpowiedział Baekhyun. - Powiedz mi, kiedy Szatan zdecyduje się wysłać go z
powrotem z piekła.
- Zrobi to –
powiedział Minseok.
Po chwilach
wypełnionych dźwiękiem Minseoka myjącego wszystko ponownie, Jongdae wreszcie
zamówił, a Luhan wrócił ze świata martwych.
- Minseok, to
bolało – zajęczał Luhan, siadając niedbale obok Jongdae i oddając motocykliście
jego kask.
- Może
powinieneś przestać być fiutem – powiedział wyraźnie Minseok.
- Ciągnie swój
do swego.
- Hej Luhan –
zawołał Baekhyun, przerywając kłótnie chłopaków i podając Jongdae jego posiłek.
– Możesz tu podejść na minutę? Potrzebuję twojej pomocy przy maszynie.
- Pieprzony
idiota – westchnął Luhan. – Znowu ją zepsułeś?
- Może. Jeszcze
tego nie wiem. Ty mi powiedz.
Gdy para ostatecznie wyszła, Luhan
narzekając jak starzec, zostawili Minseoka i Jongdae samych w niezręcznej
ciszy. Żeby się czymś zająć, rudowłosy kelner wziął przypadkową szklankę i
zaczął ją szorować.
- Ile razy masz zamiar wszystko
umyć? – zapytał Jongdae, śmiejąc się cicho.
Minseok poczerwieniał i ostrożnie
odłożył szklankę, odchrząkując z zakłopotaniem. – Ja nie…
- Jasne. – Uśmiechnął się Jongdae,
przerywając słabą wymówkę Minseoka, zanim w ogóle zdążył się nad nią
zastanowić.
Jongdae podtrzymywał swoją głowę
na rękach, gdy pogodnie przyglądał się Minseokowi, jakby to była najbardziej
naturalna, nie mówiąc już normalna, rzecz na świecie. Rudowłosy chłopak przez
to zesztywniał i przygryzł swoją dolną wargę, po czym zdecydował się ponownie
umyć cały bar śniadaniowy.
Jongdae uśmiechnął się do swojej
kawy i upił łyk. – Minseok, ten blat jest tak samo nieskazitelny jak dwie
minuty temu, kiedy go umyłeś – stwierdził.
Minseok zamarł, po czym powiedział
zirytowany. – Co innego mam robić? Patrzeć jak jesz?
- Mógłbyś zacząć konwersację, jak
rozsądny człowiek – zasugerował Jongdae z uśmiechem błąkającym się na jego
wąskich, podobnych do kocich ustach.
Minseok zmarszczył brwi. – Nie mam
niczego do powiedzenia.
- Cóż, ja mam.
Kelner podniósł brew i skrzyżował
swoje ręce. – Co?
- Zastanawiałem się – zaczął ostrożnie
Jongdae – czy być chciał iść pojeździć ze mną na rolkach w ten weekend.
- Pojeździć na rolkach? – zapytał Minseok
szczerze zdumiony.
- Tak, znam
fajne miejsce – wyjaśnił kruczoczarny klient z podnieceniem. – Pewni moi
koledzy mi je pokazali kilka tygodni temu i pomyślałem, że może, no wiesz,
moglibyśmy pójść.
Kelner myślał
przez chwilę, ważąc wszystkie za i przeciw, przed udaniem odpowiedzi drugiemu.
Ciągle był pełen obaw w kierunku Jongdae przez to, że był nieznajomym i
bezpośrednio po tym wszystkim przez co przeszli, ale po wymienieniu wszystkich
rzeczy, które prawdopodobnie mogły pójść źle, Minseok stwierdził, ze będzie w
porządku. Poza tym tamtego dnia zachował się jak dupek w stosunku do Jongdae i
możliwe, że będzie mógł mu to wynagrodzić.
- Dobra –
powiedział obojętnie Minseok, a Jongdae wybuchł dzikim śmiechem.
- Świetnie! –
wykrzyknął klient, kończąc ostatni kawałek swojego śniadania. – Przyjdę po
ciebie o osiemnastej w tę sobotę! – Podał swoją dłoń kelnerowi, żeby ten
zapisał na niej swój adres.
Minseok
przewrócił oczami i wyciągnął długopis ze swojej kieszeni, zapisując numer
swojego apartamentu na ręce Jongdae. Motocyklista podziękował drugiemu, zanim
założył swój kask na głowę i odszedł w kierunku frontowych drzwi.
- Tylko dlatego, że to śniadanie było darmowe,
nie znaczy, że nie musisz mi zostawić napiwku – krzyknął gderliwie.
Jongdae machnął
lekceważąco ręką, zanim odkrzyknął do drugiego. – Zapłaciłem za kubek, który
wczoraj zbiłeś. Nic ci nie jestem winien!
Minseok
skrzywił się, jak Jongdae opuścił jadłodajnię i odjechał na swoim motorze.
Luhan i
Baekhyun wynurzyli się z kuchni, uśmiechając się porozumiewawczo do kelnera.
- Ktoś tu idzie
na randkę – zagruchał Baekhyun.
- Jak zakochany
homoseksualista – dodał Luhan z wielkim, sarkastycznym uwielbieniem.
Minseok
warknął, trzepiąc Luhana mokrym ręcznikiem w szyję i rzucając talerzem, którego
używał Jongdae, w twarz Baekhyuna.
~☆~
~☆~
Weekend w końcu
nadszedł, Minseok siedział w swoim apartamencie, czekając, żeby zegar wybił
szóstą. Chłopak bez powodu był gotowy od ponad godziny i zaczął grać w jakąś
głupią wyścigową grę na swoim telefonie.
Gdy Minseok
miał przejechać przez most, otrzymał
wiadomość, która zakryła połowę jego wyświetlacza, co spowodowało, że jego auto
wjechało prosto do oceanu.
- Kurwa –
szepnął chłopak, zamykając aplikację z wielkim żalem.
Assdae: Już idę cię odebrać :)
Minseok
parsknął śmiechem, zapomniał, że zmienił imię Jongdae na to przezwisko.
Minseok: Ok.
Minseok
podniósł swój leniwy tyłek z kanapy i poprawił swoje włosy po raz któryś tego
dnia. Naprawdę nie wiedział, czemu aż tak bardzo mu na tym zależało, gdyż oczywiście
nie powinien się przejmować tym, co Jongdae o nim pomyśli. Minseok oderwał się
od swojego lustra, by następnie bawić się bezmyślnie na swojej kanapie, dopóki
nie usłyszał pukania do drzwi. Podskoczył nerwowo i nagle przeszedł w
tryb paniki, jak to miał w zwyczaju.
- Hej Minseok –
zawołał Jongdae z zewnątrz po chwili. – Wiem, że jesteś całkiem stary, ale
mógłbyś chociażby spróbować otwierać drzwi szybciej.
Na to rudowłosy
chłopak otworzył swoje drzwi i skrzywił się mocno.
- Wreszcie! –
krzyknął Jongdae. – Gotowy?
- Chyba.
- Dobrze.
Jongdae
poprowadził Minseok do swojego motoru wepchnął zdezorientowanemu chłopakowi
kask w ręce.
Minseok
zupełnie zapomniał zastanowić się nad tym, że Jongdae miał motor, a nie
samochód. Twarz chłopaka nagle nabrała niezwykle czerwonego koloru przez fakt,
że będzie musiał dotykać drugiego na motocyklu. Czy był gotowy na to, żeby być
tak blisko Jongdae? Nie ma mowy .
- Przestać się
gapić na kask i go załóż – powiedział Jongdae, przewieszając swoje nogi wokół
swojego pojazdu.
- Dlaczego, do cholery, nie posiadasz samochodu? – zapytał bardziej siebie Minseok. Przełknął głośno
ślinę i wcisnął na głowę kask.
- Ty też nie masz auta – odpowiedział Jongdae
i zsunął swój własny kask.
- Touché.*
- Mój tata mi to dał jako prezent
urodzinowy – wytłumaczył Jongdae. – Ponieważ motocykle są zwykle tańsze od
samochodów.
Minseok pokiwał głową ze
zrozumieniem i wkrótce ostrożnie zbliżył się do pojazdu. „Kurwa, będzie
niewygodnie wspiąć się. Jestem za niski.” Pomyślał Minseok, zagryzając wagę z
nerwowego nawyku.
- Przestań być starcem i wsiadaj –
zaśmiał się Jongdae. Przychylił motor, żeby dać Minseokowi lepszy dostęp do
tylnego siedzenia.
„Dlaczego tylne miejsce jest tak
blisko przedniego?” zapłakał mentalnie. Przechodził właśnie przez
poważny kryzys. Uważnie zahaczył nogę z boku motocykla, chwytając się tyłu koszuli Jongdae niemal instynktownie, kiedy prawie spadł, ustabilizował się na
tylnym siedzeniu. Jego nogi zwisały nisko przy ziemi, gdy chwycił nimi obie
strony motoru.
- Wiesz, że
będziesz musiał się mnie trzymać, chyba że chcesz odfrunąć – powiedział Jongdae.
Minseok mógł niemal poczuć, że chłopak uśmiecha się przez swój kask, ściągnął
zdenerwowany razem swoje usta.
Wreszcie
Minseok owinął lekko swojego ręce wokół drugiego i przełknął ślinę. – Tak dobrze?
- Nie –
zachichotał Jongdae. Następnie szarpnął Minseoka do przodu, zmuszając nerwowego
chłopaka do przybliżenia się do jego pleców i zamocowania ramion Minseoka wokół
swojego torsu. – Tak jest dobrze.
Czerwony sygnał
zapalił się w umyśle Minseoka, ale zanim zdążył wykłócić się, Jongdae ustawił
swój motocykl na wysokie obroty i szarpnęło nimi do przodu.
Rudowłosy
chłopak krzyknął głośno i rozpaczliwie przylgnął do drugiego, kiedy zrobili
kilka ostrych skrętów na ulicach i autostradzie.
Minseok czuł
się, jakby zaraz miał umrzeć. Albo Jongdae celowo sprawiał, że ta wycieczka
była niebezpieczna, albo był po prostu okropnym kierowcą. Jednak chłopak
zadowolił się, kiedy motocyklista wykonał szaleńczy, zagrażający życiu zjazd z
autostrady, unikając pięciu samochodów po dwóch różnych pasach.
Niedługo potem,
gdy ich dzika przejażdżka dobiegła końca, Minseok szybko oderwał się od
Jongdae, schodząc z motoru i zdejmując kask, by mógł prawidłowo oddychać.
- Jasna
cholera, Jongdae – wysapał Minseok. – Czemu ty jeszcze nie zostałeś aresztowany?
Wspomniany chłopak zsunął swój kask i
zmierzwił swoje włosy, śmiejąc się z pytania drugiego. Trącił nóżkę i zszedł z
motocykla.
- No weź, nie
było aż tak źle – zachichotał Jongdae, uśmiechając się tym głupim
kocim-uśmieszkiem, w który Minseok miał bardzo wielką ochotę przywalić.
- Było bardzo
źle – odpowiedział. – Prawie umarłem.
- Muszę
przyznać, że masz bardzo ciasny uchwyt – chrząknął Jongdae, trąc swój bok. –
Nie dziwne, że stłukłeś tę szklankę tak łatwo.
Minseok
naburmuszył się trochę, po czym znowu się uspokoił. Wtedy para weszła na tor i wypożyczyli
jakieś rolki.
- Mam nadzieję,
że nie jesteś taką katastrofą na rolkach, jak na motorze – westchnął Minseok,
kiedy wiązał swoje buty.
Jongdae się
zaśmiał. – Oh, właściwie nie wiem jak się jeździ na rolkach.
*dosłownie "dotkliwie"
*dosłownie "dotkliwie"
2 komentarze:
kocham i to bardzo mocno, ale Ty to już wiesz! Xiumin jest taki nieporadny w towarzystwie Jongdae, jednak w jego wykonaniu to jest mega słodkie. nic dziwnego, że Jongdae się nim zauroczył i zabiera go na nieoficjalne randki. i szkoda mi Luhana. biedaczek nieźle oberwał od Minseoka. auć!
pozdrawiam! :D
Zawsze czekam na to opowiadanie z ciekawością :D
Spodobał mi się jego język, a Ty tłumaczysz tak, że nie widać nawet, że ten tekst nie jest w języku oryginalnym.
Fighting!
http://cnbluestory.blogspot.com/
Prześlij komentarz